Pięćdziesiąt lat temu pół miliarda ludzi tłoczyło się przy telewizorach, by oglądać na żywo lądowanie załogi Apollo 11 na Księżycu. Wkrótce potem astronauta Neil Armstrong wypowiedział słynne zdanie "To mały krok dla człowieka, wielki skok dla ludzkości", a wyczyn, który stał się być może najbardziej śmiałą wyprawą od czasu podróży Krzysztofa Kolumba, został doprowadzony do pomyślnego końca.
Ale równie fascynująca była epoka, która poprzedziła lot i historia życia człowieka, któremu przypadł zaszczyt postawienia pierwszego "ludzkiego" kroku na Księżycu. Historia Pierwszego Człowieka rozpoczyna się w 1962 roku, kiedy to rozpoczął pracę jako pilot dla NASA i kiedy musiał zmierzyć się z osobistą tragedią - śmiercią dwuletniej córki w wyniku nieuleczalnej choroby. Do pracy, która oznaczała stały flirt ze śmiercią, NASA nie mogła wybrać bardziej odpowiedniego aspiranta. Armstrong (Ryan Gosling) nie jest kosmicznym kowbojem, który chętnie i ze swadą podejmuje ryzyko, ale z drugiej strony nie panikuje też w sytuacjach zagrożenia życia.
Jego podstawową cechą charakteru jest spokój. Spokój, gdy swobodnie spada w module testowym, spokój, gdy odpowiada na pytanie syna, czy wróci z misji, spokój, gdy robi ten historyczny pierwszy krok. Ten spokój jest równoważony przez absolutny niepokój jego żony (Claire Foy) i wewnętrzny dramat, z jakim przeżywa każdy jego sukces, a także możliwość, że on nigdy nie wróci...
Szukaj: ""